Wiosna,
znów wiosna, jak się cieszę z wiosny i z tego że znów wyruszam
na szlak pątnika śladem Joannitów, czeka was dziś dość obszerna relacja ... jednym z najbardziej okazałych
,dostępnych i najlepiej zachowanych - takich śladów jest Kościół pw. Bożego Ciała we Wrocławiu. Znajduje się on na jednej z najbardziej okazałych ulic Wrocławia - na ul. Świdnickiej,
Zbliżając się do Świdnickiej 26 widzimy bryłę z czerwonej cegły:
Wygląda imponująco ... ? no tak ale jak to się zaczęło wszystko ? skąd joannici we Wrocławiu? a są już od XII wieku ,a ściślej na południe od miasta i nieco później już bardzo blisko miasta bo w obecnej dzielnicy Gaj, później posiadali rozległe dobra wokół Wrocławia i w samym nim - należy pamiętać że dzisiejsze miasto i tamto z XII - XIII wieku to rozmiarowo zupełnie coś innego ...
i tak wspomniane dobra rozciągały się na przestrzeni ul Joannitów do okolic ulicy Komandorskiej ...,której to nazwa pochodzi ponoć od wioski należącej bezpośrednio do komadorii - zapewne z powodu bliskości zaopatrywała komandorię w świeże produkty ...
dziś już nic nie pozostało po joannitach na tej ulicy - prócz nazwy ...
no ale wracajmy na Świdnicką ...
Z 1273 pochodzą zapiski o zakupie ziemi w sąsiedztwie kurii joannitów przez mieszczanina Henryka, syna Herdana.
W roku 1320 wspomina się już kościół (zamiennie – kaplicę) pod wezwaniem Bożego Ciała (Corpus Christi), w 1351 wzmiankowano kościół szpitalny Joannitów. W 1369 wybudowano krużgankowe połączenie kościoła ze znajdującą się po przeciwnej stronie ul. Świdnickiej komandorią zakonu.
Współczesna
gotycka bryła kościoła z czerwonej cegły pochodzi z pierwszej
połowy XV wieku. Kościół, położony przy murach miejskich i przy
jednym z głównych bastionów fortyfikacji miejskich przy Bramie
Świdnickiej, stanowił też obiekt o znaczeniu strategicznym, nieistniejące już dziś, wieżyczki tego kościoła
służyły bezpośrednio celom obronnym), co zresztą w jego historii
odbiło się kilkakrotnie bardzo boleśnie.
Tych wieżyczek nie było już w XIX wieku, oto zdjęcie pochodzące z Wikipedii - widzimy na nim obiekt nasz w roku około 1890 - 1900...
niewiele się zmieniło...
Nim wejdziemy do środka - obejdę dookoła całość, tak to wygląda:
tutaj tył
Góra frontonu
no i boczek ;)
na wstępie witają nas krzyże znajome - są one bezpośrednio nad wrotami
a tuż po lewej - jest furta do zabudowań - dawniej komandorii - obecnie jest to zaplecze plebanii
tutaj zaś widzicie autora zadumanego - i wpatrzonego w krzyż ...
Czas wnijść wewnątrz, we wnętrzu gotyckim - wystrój barokowy, może to razić, ale nie jest tak żle, aż tak żle, ale teraz czas na szczyptę historii
w 1700
przekształcono jego wnętrze w duchu baroku. 21 czerwca 1749 –
podczas eksplozji baszty prochowej nieopodal skrzyżowania
dzisiejszej ul. Włodkowica z Krupniczą, odległej o około pół
kilometra – mocno ucierpiał. Od 1758 do 1763 (podczas wojny
siedmioletniej) służył jako magazyn zbożowy. Pomimo późniejszych
kosztownych remontów został ponownie zajęty i zdewastowany przez
obrońców miasta – najpierw w latach 1778-1790, później w
obliczu nadciągających wojsk napoleońskich w 1805-1806. Remont z
1810 roku pochłonął blisko sześć tysięcy talarów, ale już w
1813 budynek znów zaczął służyć wojsku jako schronienie dla
jeńców wojennych i jako szpital.
W 1826 kościół
przejęło państwo pruskie i w tym też czasie rozebrano przejście
nad ul. Świdnicką. Od lat 30. XIX wieku datują się kolejne
remonty i naprawy kościoła, które trwały blisko pół wieku. W
międzyczasie, 18 czerwca 1874, uderzenie pioruna uszkodziło
zachodni szczyt budynku.
W 1875 powstała
neogotycka kruchta, a od 1875 do 1920 kościół służył
starokatolikom.
1 kwietnia 1921
kościół ponownie uzyskał rangę katolickiej świątyni
parafialnej. Kolejne remonty przeprowadzono w niej w latach
1927-1929, a następnie w 1935-1937.
Czyli widać że łatwo nie było - na szczęście kościół jest otwarty cały czas i nie jesteśmy zmuszeni podziwiać go tylko z zewnątrz lub przez bardziej lub mniej piękną kratę ...
Zanurzmy się więc we wnętrze
Zacznijmy od sufitów ...
sklepienia wciąż w dość dobrym stanie - żebrowe , prawie że kryształowe ...
oto nawa główna - to tutaj widać najwięcej śladów starych mistrzów ...
tu widać - sufit nawy głównej - warto zwrócić uwagę ile tu przestrzeni
i tak płynnie doszliśmy do ołtarza - klękajac podziwiamy barokowy ołtarz główny
Lecz oczy błąkają się wciąż po suficie i widzimy na zwornikach bliskie nam krzyże oto one ...
Warto popatrzeć na szczegóły konstrukcji sklepienia
Oczy błędnie wręcz wodzą po suficie wręcz nie ma śmiałości by popatrzeć niżej ...
Ale powoli obniżam wzrok ...
Na dole wystrój jest nowy ale szczegółów interesujących jest wiele ...
oto gotyckie cacko w którym zamknięte przechowywano precjoza .
Obok po prawej jest znana z literatury , i rzadka w Polsce płyta nagrobna dwóch joannitów
może teraz kolejna porcja historii kościoła ...
Oblężenie
Festung Breslau na początku 1945 roku spowodowało zniszczenia
kościoła szacowane na 75%; pisał o nich w swych dziennikach ksiądz
Paul Peikert pod datami 11 lutego, 17 lutego, 4 marca; około 10
marca kościół był już tak zniszczony, że jego proboszcz musiał
zaprzestać odprawiania nabożeństw w samej świątyni i przeniósł
je do budynku obecnej plebanii. Niemiecki proboszcz opuścił
świątynię dopiero w 1946 r. wraz z ostatnimi wysiedlanymi
parafianami.
Po wojnie,
tymczasowo nakryty dachem, odbudowy doczekał się dopiero w latach
1955-1962 pod kierunkiem J. Rozpędowskiego, a następnie, w kolejnym
etapie 1967-1970 – E. Małachowicza.
W 1977 r.
wrocławski organmistrz Józef Cynar wybudował w kościele
36-głosowe organy o trakturze elektro-pneumatycznej.
a oto są te organy
Czyli widzimy że nie jest tak różowo - bo nie do końca da się rozróżnić co jest stare a co odbudowane...
a skoro jesteśmy już na poziomie gruntu to zobaczmy co jest na posadzce
Warto rzucić okiem na boczne nawy i ich ołtarze
nawa prawa
i lewa
w lewej nawie bocznej zobaczymy
epitafium,
a raczej cenotaf (epitafium symboliczne) jednego z administratorów
tutejszego kościoła Wacława Woykowskiego.
Ojciec Wacław Woykowski pochodził z niewielkiego śląskiego miasteczka Frydek na dzisiejszym czeskim Śląsku (na epitafium wypisano: Silesius Fridecensis), gdzie silne były i polskie i czeskie wpływy kulturowe (stąd swojsko brzmiące nazwisko). Zgodnie z treścią epitafium w 1693 roku złożył profesję (śluby wieczyste) we wrocławskim domu Krzyżaków z Czerwoną Gwiazdą a od roku 1701 był administratorem kościoła Bożego Ciała. Kościół i klasztor należał wprawdzie do Joannitów, ale ci, z braku kadr (zwłaszcza tych ze święceniami kapłańskimi) powierzali swe kościoły kapłanom z innych zakonów – na Śląsku głównie Franciszkanom, ale we Wrocławiu właśnie Krzyżakom z Czerwoną Gwiazdą. Zgodnie z treścią epitafium ojciec Wacław Woykowski zmarł 27 sierpnia 1726 roku in amore cordis Jesu (w miłości Serca Jezusowego), po 25 latach ofiarnej pracy w kościele Bożego Ciała i pochowany został w należącym do swojego Zakonu kościele św. Macieja.
Gdy popatrzymy na wyjście z kościoła - trochę razi mnie "kiosk" - dzięki któremu można zamknąć na klucz świątynie.
co rusz natykamy się na gotyckie detale
tutaj na kolumnach podtrzymujących chór
zbliżając się ku wyjściu widzimy niezwykle interesującą i realistyczną głowę św Jana
i światłość na zewnątrz
Teraz gdy już pooglądaliśmy jak to wszystko wygląda warto napisać coś o architekturze tej budowli
Kościół jest
budowlą gotycką, bazylikową, z trzema nawami, jedną z trzech
największych piętnastowiecznych w mieście (obok kościoła św.
Barbary (dziś cerkiew Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy) i
klasztoru Bernardynów (dziś Muzeum Architektury).
Długość
wynosi 39 m, szerokość 25 m, a wysokość murów nawy głównej –
27 m. Nawa główna, o wysokości 22,6 m, bez wydzielonego
przestrzennie prezbiterium jest pięcioprzęsłowa i zamknięta
trójbocznie, boczne nawy zakończone są prostopadłymi murami.
Zewnętrzna powierzchnia ścian naw bocznych zlicowana jest z obrysem
przypór, dzięki czemu są one gładkie. Równie gładka elewacja
zachodnia zdobiona jest smukłym ostrołukowym oknem oraz ceramicznym
szczytem ze sterczynami i płycinami, podobnym do szczytu na kościele
św. Wojciecha. Wysokość fasady zachodniej bez krzyża wynosi 37 m.
Neogotycka kruchta nawiązuje do form tej elewacji. Całość bryły
kościoła sprawia wrażenie prostej i zdyscyplinowanej.
Kościół nie
ma i nigdy nie miał głównej wieży, co jest rzadkie dla kościołów
gotyckich, ale wymagane przez ówczesną regułę rycerskiego zakonu
joannitów – zakon ten kładł nacisk na śluby ubóstwa, a wieża
w średniowieczu była oznaką dominacji.
Na pewno warto się do niego wybrać na koniec modlitwa za Braci
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci, na wieki wieków. Amen.
Niech odpoczywają w pokoju wiecznym.
Amen.
Przy redakcji opisu korzystałem z poniższych pozycji
Zygmunt Antkowiak, Kościoły Wrocławia, Wrocław 1991
Bogusław Czechowicz, Dawny kościół klasztorny Joannitów pw. Bożego Ciała (...) (w:) Jan Harasimowicz (red.), Atlas architektury Wrocławia. Tom I. Budowle sakralne, Świeckie budowle publiczne, Wrocław, Wydawnictwo Dolnośląskie, 1997 ISBN 83-7023-592-1, str. 33
oraz Wikipedii.